Tym razem typowo dziewczyńskie śliniaczki, z kolorowymi falbankami w trzech wersjach kolorystycznych. Uszyte z mięciutkiej flanelki, ceratka w środku, tył biały. Są mniejsze niż poprzednie, bo to jest wersja dla śliniących się, ząbkujących dziewczynek :) Nie żeby nie można w nich jeść, ale są krótsze :)
Mi chyba też taki uroczy śliniaczek by się przydał np w sytuacji jak patrzę na jakąś wystawę z nieziemskimi butkami:)
OdpowiedzUsuńHej,
OdpowiedzUsuńoj jak Ty piękne szyjesz! Tym bardziej doceniam, że skusiłaś się na moją poduchę! Ja próbuję szyć w tzw. międzyczasie dopiero od kilku miesięcy i szczytem moich możliwości są właśnie tylko poduszki:)
pozdrowienia ślę,
Hehe same Magdy piszą Do ciebie Basiu.
OdpowiedzUsuńA na temat śliniaków mogę powiedzieć tylko jedno. Szkoda, że nie jestem dzieckiem bo sama bym taki chciała :)
Ależ piękności! Jesteśmy z Amelką na etapie intensywnego korzystania ze śliniaków, muszę więc przyznać że te są naprawdę urocze :)
OdpowiedzUsuńAle słodziaki!!! Pamiętam jak moja latorośl non stop ulewała - jakoś ząbkowanie przeszło bezobjawowo, za to prawie do roku ulewała okrutnie, w związku z czym ciągle chodziła w śliniakach i to takich z tesco różowych, bo ja szyć nie umiałam...
OdpowiedzUsuńTeraz jak Mieszkaniec Brzucha też pójdzie w ślady siory, to chociaż może liczyć że mu matka coś ładniejszego wymyśli, jeśli pozwolisz to się troszkę zainspiruję :)