piątek, 1 lutego 2013

Fartuszek i maraton literkowy

Wszystkie kobiety wiedzą, że bez fartuszka w kuchni ani rusz. Rzecz niezbędna, gdy coś chlapie, pryska i strzela. A w kuchni to zjawisko na porządku dziennym... Uszyłam więc fartuszek, dla umilenia gotowania. A jak humor jest dobry, to ciasto zawsze się udaje, mięso się nie przypala, a zupa nigdy nie jest za słona :) I jeszcze jak to ktoś podpowiedział na fb, mąż jest wniebowzięty ;)


Miałam też ostatnio mały maraton literkowy. Wyścig ukończony, rekord pobity :)
W ekspresowym tempie powstała Natalia, która już poleciała w świat, oraz Wojtek i Mikołaj, którzy zostali w domu, tam gdzie ich miejsce. Będą oczywiście ozdabiać pokój moich synów.
Bilans: pół kilograma wypełnienia mniej, różowych paseczków z Ikea - brak, niebieskie paseczki - na wykończeniu (może to i lepiej, bo już patrzeć na nie nie mogę, mimo, że muszę przyznać, bardzo dobrze się je szyło).
Ikeo - czekam na jakieś nowe ciekawe wiosenne wzory i kolory!



Pozdrawiam Was Wszystkich i miłego dnia życzę!

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...